Znajdą się tacy, który uznają to za profanację pizzy. Przyznaję, ta wersja daleka jest od oryginału. Ale już od pewnego czasu marzył mi się chłodnik. Taki mocno różowy, z botwinką. Problem w tym, że brakowało mi upału. Bo co za przyjemność jeść zimną zupę kiedy wokół szaro, buro i deszczowo ?
Cała grządka buraczków zmarnować się nie może, więc zaczęłam kombinować. Powstała pyszna, chrupiąca pizza. Eksperyment udany :)
Na sporą pizzę potrzebujemy :
na ciasto:
- 1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
- 0.5 szklanki maki żytniej (typ 720)
- 1 jajko
- 4 łyżki jogurtu naturalnego
- 1 łyżka oliwy
- 0.5 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- pęczek botwinki
- pół opakowania sera lazur
- garść orzechów włoskich
- 1 spora cebula
- 3 łyżki octu balsamicznego
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- sól
- pieprz
- oregano
Botwinkę myjemy. Listki odcinamy i zostawiamy na sałatkę. Łodygi i młode buraczki kroimy na mniejsze części. Całość marynujemy w occie,oliwie, i przyprawach. Zostawiamy na moment i zabieramy się za ciasto.
Składniki na ciasto odmierzamy i zagniatamy. Gotową kulkę należy rozwałkować.
Na blasze wyłożonej papierem układamy ciasto. Lekko smarujemy je oliwą i osypujemy botwinką, cebulą i orzechami. Na koniec rozkruszamy połowę sera.
Pieczemy w 180 stopniach przez 20-25 minut. Pizza powinna zbrązowieć. Po wyjęciu z piekarnika obsypuję ją resztą sera i podaję :)
UWAGI:
Pizzę można zrobić na tradycyjnym, drożdżowym cieście. Mi akurat zalegała kulka mojego ''odchudzonego'' ciasta na tartę. ( pojawiało się już na blogu)
Pizzę podaję z sałatką. Odcięte listki młodej botwinki mieszam z sałatą, rzodkiewką i musztardowym sosem.