Są takie dni, w których od samego początku masz przeczucie,że coś jest nie tak.
Za oknem jest podejrzanie za jasno, ale jeszcze łudzisz się, że to po prostu będzie słoneczny dzień. Zrywasz się z łóżka i w panice szukasz czegoś co pokazuje godzinę... a wtedy jest już pewnie : zaspałaś.
Kiedy wiem, że będę biegła na przystanek moją poranną rutynę ograniczam do minimum. Oczywiście zdążę szybko pochwalić samą siebie za zorganizowanie i przygotowanie śniadania wieczorem.
W takich momentach zawsze próbuję zjeść moją poranną owsiankę i wytuszować rzęsy, umyć zęby i okiełznać włosy... jednocześnie. Jeszcze mi się nie udało.
W takich dniach jedno jest pewne : z szafy wyciągam sprawdzone rzeczy i stawiam na bezpieczną klasykę ( nie, nie jest to dres).
zestaw ratunkowy
Jeansy to klasyk, który każda z nas ma w swojej szafie. Do tego ulubiony sweter, wyszperany latem i płaszczyk wcześniej już pokazywany ( również z second handu).
Szal pochodzi z czasów kiedy namiętnie (prawie jak kura) wygrzebywałam w wielkich koszach w lumpeksach wszystko co nadawało się do zarzucenia na szyję.
Kolejnym razem udało mi się też wygrzebać rękawiczki ( a fani second handów wiedzą pewnie, że znalezienie drugiej sztuki wymaga czasami sporo czasu).
This entry was posted on środa, 15 stycznia 2014 and is filed under lumpeksowe zdobycze. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.
Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem i naprawdę mnie urzekł. Secondhandowe stylizacje-cudo, a przepisy-mocno inspirujące.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia :)
Ja zawsze wybieram wtedy legginsy i jakaś koszulę bo wisi na wieszaku i nie jest pomięta więc prasowanie odpada:)
OdpowiedzUsuńKlasyka
OdpowiedzUsuńŁadnie ^^
Przepiękny szalik !!! bardzo sympatyczny blog, trafiłam tu przez Zeberkę i nie żałuję. Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuń