Wczorajszy pierwszy dzień jesieni w moim mieście był... jesienny. Coroczne ciche marzenia, na minimalne przedłużenie lata dzisiaj zostały jednak wysłuchane. Piękne słońce, przyjemna temperatura... nic tylko korzystać i wyciągać rowery.
Mój rower nie należy do tych najnowszych i najlepszych, ale wcale mi to nie przeszkadza. Kupiłam go na targu staroci, który odbywa się co tydzień na obrzeżach mojego miasta. Przed sezonem król robótek ręcznych ( pozdrawiam Tato ;) ) przeczyścił i nasmarował wszystkie układy. Rama wcześniej szara została pomalowana na kolor beżowy. Szerokie, wygodne siodełko i koszyk dokupiłam również na targu staroci kilka tygodni później, a kwiatka dodała Mama, żeby nadać rowerowi ,,dziewczyński'' klimat. Dla mnie efekt końcowy jest całkiem niezły, a dzięki własnoręcznemu odpicowaniu koszt cieszy każdego oszczędnego.
świetne zdjęcia i kurtka bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuń