Dziś kolejny deser, ale ich chyba nigdy dość :) Dzisiejszy jest idealny na niezapowiedzianą wizytę gości, nagłą chęć na coś słodkiego lub w sytuacji kiedy zawartość lodówki nie pozwala na kuchenne szaleństwa.
Twaróg w lodówce mam zawszę, a puszkę owoców warto mieć zabunkrowaną ''na czarną godzinę'' w naszych zapasach.
Na 6 sporych porcji potrzebujemy :
pół kilo twarogu z wiaderka
pół jogurtu naturalnego
pół laski wanilii (lub esencji waniliowej)
4-5 łyżeczek żelatyny
filiżankę gorącej wody (ok 100 ml)
puszkę owoców w syropie ( u mnie padło na brzoskwinie)
pół łyżeczki imbiru w proszku
Zaczynamy od przygotowania masy serowej, ponieważ potrzebuje ona chwili w lodówce. W misce mieszam twaróg, jogurt, ziarenka wanilii i syrop, w którym pływały owoce. ( Wiem, że nie jest to do końca dietetyczny składnik, ale przez dużą zawartość cukru nie słodzę już dodatkowo masy)
Żelatynę rozpuszczam w filiżance gorącej wody, mieszam aż cała się rozpuści i dodaję do masy twarogowej. Całość mieszam, wlewam do pucharków i zostawiam w lodówce na ok 30 minut.
W tym czasie zajmuję się brzoskwiniami. Odkładam jedną połówkę, którą później zużyję do dekoracji. Resztę miksuję z imbirem. (Z lenistwa zazwyczaj robię to w puszce po owocach :) )
Idealna propozycja na coraz to cieplejsze letnie dni :) zrobię wkrótce na pewno :) po przeczytaniu składu nazwałabym ten deser "lightowymi mini serniczkami" :) Dzięki za inspiracje
OdpowiedzUsuńBardzo fajna nazwa, faktycznie pasuje do składu :)
UsuńMyślę, że następny deser tego typu będzie nazwany już wg Twojego pomysłu ;)
:) Dopiero niedawno trafiłam na Twojego bloga, wlasnie przeczytałam wpis o sokach i powiem Ci,ze ta majowka będzie chyba po haslem świeżo wyciskanych soków bo zaraz po obiedzie pędzę po sokowirówkę - odkładałam zakup od roku :) dzięki jeszcze raz :)
Usuń