Dorastam. Mówią, że smak zmienia się z wiekiem i do niektórych rzeczy należy dorosnąć. Tak więc chyba dorastam, do selera konkretnie.
Wcześniej był mi obojętny. Wrzucało się go do zup, później całe szczęście nie lądował w naszych talerzach. Aż nagle zachciało mi się zupy selerowej.
Chodziła za mną już od dłuższego czasu i była pierwszą rzeczą jaką ugotowałam po powrocie do rodzinnego domu.
Postanowiłam jednak zachować ostrożność z eksperymentami i zrobiłam skromny garnek. Jeden. Mały. Nie popełniajcie mojego błędu... zróbcie większą porcję.
Wykonanie:
Selery i ziemniaki obieramy, kroimy w mniejsze kawałki i zalewamy mlekiem ( ja mieszam mleko i wodę w stosunki 1:1). Dodajemy obrany ząbek czosnku i gotujemy pod przykryciem, aż zmiękną.
Następnie miksujemy wszystko na gładką masę, doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem. Przelewem do talerza, a na wierzch dodaję odrobinę podsmażonej wędzonki. Gotowe.
Uwagi :
Uspokajam wszystkich, którzy nie są fanami selera. Jego smak nie jest intensywny. Za to idealnie pasuje do majeranku i wędzonki. (ja w sumie nie lubię selera, a ta zupa mnie zauroczyła)
W wersji wegetariańskiej wędzonkę zamieniam na kawałek sera gorgonzola.
Ponieważ uwielbiam pikantne dania do talerza dodaję łyżeczką marmolady cebulowej z chilli z tego przepisu.
uwielbiam sery pleśniowe, choć za selerem nie przepadam, ale zachęciłaś mnie, wygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuńZupy selerowej nigdy jeszcze nie jadłam, ale mam przepis na bardzo fajną sałatkę selerową z mandarynką i rodzynkami:) A propos przepisów, jak to u Ciebie jest ? Korzystasz z gotowych przepisów, z których korzystała wcześniej Twoja mama/babcia czy wymyślasz własne?
OdpowiedzUsuń